Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiem jakiej, tak jakby opinje polityczne dawały prawo do pozycji socjalnej.
Ta światowa czczość tem bardziej zbliżała pana de Charlus do księżnej de Guermantes. Podniosłem to podobieństwo. Ponieważ baron zdawał się mniemać że ja go nie znam, przypomniałem mu wieczór w Operze, gdzie wyraźnie chował się przedemną. Oświadczył tak stanowczo że mnie wcale nie widział, iż byłbym w to wkońcu uwierzył, gdyby niebawem drobna okoliczność nie kazała mi wnosić, że pan de Charlus, może przez nadmiar pychy, nie lubi aby go ze mną widziano.
— Wróćmy do pana — rzekł — i do moich projektów na niego. Istnieje, drogi panie, między pewnymi ludźmi rodzaj masonerji, o której niepodobna mi bliżej mówić, ale która liczy w tej chwili w swoich szeregach czterech monarchów Europy. Otóż, otoczenie jednego z nich chce go uleczyć z jego chimery. To jest rzecz bardzo poważna i może nas doprowadzić do wojny. Tak, drogi panie, absolutnie tak. Zna pan historję owego człowieka, który wierzył, że ma zamkniętą w butelce księżniczkę chińską. Było to szaleństwo. Uleczono go. Ale z chwilą gdy się pozbył swego szaleństwa, kompletnie zgłupiał. Są choroby, których nie trzeba leczyć, bo właśnie chronią nas od innych, cięższych. Jeden z mo-

247