Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znali, pod tym pretekstem że są dobrze myślące, że nic nie kupują u Żydów lub że mają wypisane „śmierć Żydom” na parasolce. Byłam u Marji przedwczoraj. Dawniej było tam uroczo. Teraz, zastaje się wszystkie osoby, których się unikało całe życie, pod pozorem że są przeciw Dreyfusowi; i inne, o których się wogóle nie wie, kto to taki.
— Nie, żony ministra wojny. Tak przynajmniej opowiadają w alkowach, odparł książę, używający czasem w rozmowie pewnych wyrażeń, które wydawały mu się ancien régime. W każdym razie, osobiście, wiadomo jest, że ja mam poglądy wręcz przeciwne niż mój kuzyn Gilbert. Ja nie jestem feudał, jak on; spacerowałbym pod rękę z murzynem, gdyby murzyn był moim przyjacielem, i tylebym się troszczył o opinję plebsu co o zeszłoroczny śnieg; ale ostatecznie, mimo wszystko, przyznacie mi, że kiedy się ktoś nazywa Saint-Loup, nie wolno mu się bawić w prowokowanie całego świata, który, jak mówi przysłowie, ma więcej rozumu od Woltera, a nawet od mego siostrzeńca. A zwłaszcza nie puszcza się człowiek na to, cobym nazwał akrobatyką sentymentalną, na tydzień przed balotem w klubie. To już jest przesada! I to z pewnością jego lafirynda napompowała go w ten sposób. Wmówiła w Roberta, że to go postawi jako „intelektualistę”.

154