Przejdź do zawartości

Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po jej wyjściu Zuzanna umknęła do kuchni i wsparłszy głowę na stole, poczęła gorzko płakać. Potem wróciła do roboty, zagadując od czasu do czasu małego Jasia. Rilla podziwiała Zuzannę za tę jej odwagę.
— Nie mogę pozwolić, abyś zamęczała się dla wojennego dziecka, — mówiła Zuzanna z powagą.
— Całe szczęście, że mam chociaż jakąś pracę, Zuzanno, — szlochała biedna Rilla. — Wołałabym wcale nie kłaść się w nocy. To takie straszne, gdy człowiek zasypia i zapomina o wszystkiem, a potem nazajutrz budzi się i wspomnienie wraca na nowo. Czy ludzie do wszystkiego się przyzwyczajają, Zuzanno? Nie mogę zapomnieć słów, które wypowiedziała pani Reese. Czy Władek bardzo cierpiał? On zawsze był taki niewytrzymały na ból. Ach, Zuzanno, gdybym wiedziała, że nie cierpiał, dodałoby mi to siły.
Przeznaczenie chciało, że Rilla dowiedziała się wkrótce, jak ostatnie chwile swego życia przepędził jej ukochany brat. Nadszedł list od dowódcy Władka, w którym ten donosił, że Władek został zabity od kuli podczas walk pod Courcelette. Tego samego dnia przybył list Władka do Rilli.
Nie otwierając go Rilla pobiegła do Doliny Tęczy i dopiero tam, gdzie po raz ostatni rozmawiała serdecznie z bratem, przeczytała ten pośmiertny list od niego. Strasznie dziwne ma się uczucie, gdy czyta się list od kogoś, kto już nie żyje. Jest to uczucie goryczy i radości, dziwnie połączonych z sobą. Po raz pierwszy od chwili, gdy się dowiedziała o