Przejdź do zawartości

Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szek i zabrała się do pracy, jak zwykle, podczas, gdy sir Wilfrid, który nie był zachwycony pobytem w Latarni Morskiej, ulokował się spokojnie na dywanie i zasnął smacznie marząc o ceremonii wojennych zaślubin.

ROZDZIAŁ XIX.
„NIE PRZEJDĄ“.

Pewnego ponurego ranka w lutym Gertruda Oliver zbudziła się z drżeniem i pośpiesznie wbiegła do pokoju Rilli.
— Rillo, boję się... jestem przerażona, jak dziecko. Miałam znowu jeden z moich dziwnych snów. Wiem, że coś nieprzyjemnego nas czeka.
— Jakiż to był sen? — zapytała Rilla.
— Stałam znowu na stopniach werandy, tak, jak wówczas we śnie owym przed zabawą w Latarni Morskiej, a na niebie ukazała się wielka chmura, która szła od wschodu. Widziałam, że się zbliża i gdy zawisła już nade mną, zaczęłam drżeć z przejmującego chłodu. Nagle powstała burza, ale taka straszna, błyskawice oślepiały mnie, a pioruny huczały mi w uszach. Zawróciłam z przestrachem usiłując schronić się przed tym żywiołem i nagle ujrzałam na schodach mężczyznę, oficera w francuskim uniformie, który stanął przede mną na progu. Mundur jego przesiąknięty był krwią, płynącą z rany na piersiach, twarz miał bladą, a oczy błyszczące. „Nie przejdą“, rzekł przyciszonym gorą-