Przejdź do zawartości

Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Krzyś chciał ją widzieć, chciał ją widzieć samą. Łatwo to było urządzić. Shirley nie będzie im przeszkadzał, rodzice wybierali się na plebanję, panna Oliver nigdy się do niczego nie wtrącała, a Jaś zawsze sypiał od siódmej wieczorem do siódmej rano. Rilla mogłaby przyjąć Krzysia na werandzie — będzie dzisiaj pełnia księżyca — włoży na tę cześć białą żorżetową suknię i zaczesze włosy do góry. Tak, bezwarunkowo, zaczesze włosy i zwinie węzeł na karku. Matka na pewno nie będzie się sprzeciwiać. Och, jakie to będzie cudowne i romantyczne! Krzyś na pewno coś powie, miał przecież coś na myśli, bo inaczej nie zależałoby mu, aby była sama. A jeżeli deszcz będzie padał! Zuzanna przepowiada deszcz od rana, bo Doc znowu stał się Mr. Hydem. A jeśli Czerwony Krzyż urządzi jakieś zebranie w sprawie koszul dla Belgów? Najgorsze byłoby, gdyby Fred Arnold wpadł nieoczekiwanie. On często to robi.
Wreszcie nadszedł wieczór i był tak piękny, że trudno było sobie piękniejszy wymarzyć. Doktór z żoną poszli na plebanję, Shirley i panna Oliver gdzieś się zapodzieli, Zuzanna poszła do sklepu po prowjanty, a Jaś usnął wcześniej, niż zwykle. Rilla włożyła żorżetową suknię, uczesała włosy i włożyła perły na szyję. Potem niewielki bukiecik małych różyczek zatknęła za pasek. Czy Krzyś poprosi ją o jedną różę na pamiątkę? Wiedziała, że Jim zabrał do okopów we Flandrii zwiędłą różę, którą Flora Meredith ucałowała i dała mu ostatniego wieczoru.