Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kała nawet w nocy, lękając się, że rankiem brat może zauważyć poczerwieniałe oczy.
Ostatniego wieczoru pobytu jego w domu poszli razem do Doliny Tęczy i usiedli na ławce pod Białą Damą, gdzie tyle spędzili przyjemnych chwil w dawnych dobrych czasach. Dolina Tęczy ozłocona była tego wieczoru blaskiem zachodzącego słońca. Szary zmierzch rzucał gdzie niegdzie błękitnawe cienie, a potem zjawił się księżyc, pogodny, srebrzysty, wnikający swemi promieniami w najdrobniejszą szczelinę i pozostawiający jedną część doliny w szarym aksamitnym mroku.
— Gdy będę „gdzieś we Francji“, — rzekł Władek, rozglądając się dokoła płonącym wzrokiem, — zawsze będę pamiętał ten cichy kochany zakątek. Będę pamiętał upojną woń sosen, poświatę księżyca i dumnie sterczące wierzchołki pagórków. Rillo! Spójrz na te góry dokoła, na te góry, na które patrzyliśmy będąc dziećmi i zastanawialiśmy się, co się mogło znajdować za niemi. Teraz są one chłodne i potężne, cierpliwe i bez zmiany, jak serce szlachetnej, dzielnej kobiety. Rillo ma Rillo, czy wiesz czem byłaś dla mnie w ciągu ostatniego roku? Chciałem ci o tem powiedzieć przed wyjazdem. Nie przeżyłbym tego czasu na pewno, gdybym nie żył z myślą o tobie, droga, mała siostrzyczko.
Rilla nie mogła się zdobyć na słowa. Wsunęła rękę w dłoń Władka i uścisnęła ją mocno.
— A gdy pojadę do tego piekła na ziemi, gdzie ludzie już dawno zapomnieli o Bogu, również myśl o tobie dodawać mi będzie otuchy. Wiem, że będziesz tak samo dzielna i cierpliwa, jak byłaś pod-