Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jednakże ani tej pracy, ani dziecka nie polubiła. Spoglądała na maleństwo, jak na delikatną jaszczurkę, która przy każdym niezręcznym ruchu mogła się przełamać. Spełniała jednak swe obowiązki sumiennie i chyba w całem Glen St. Mary nie było czystszego i lepiej utrzymanego dziecka. Ważyła je nawet codziennie i o każdym świeżo nabytym gramie zapisywała w swym pamiętniku. Czasami jednak zapytywała samą siebie, jaki to nieszczęśliwy los sprowadził ją owego fatalnego dnia do mieszkania Andersonów? Shirley, Nan i Di nie dokuczali jej tak, jak się tego spodziewała. Zdawali się być raczej zaskoczeni faktem, że Rilla opiekowała się „wojennem“ dzieckiem. Możliwe, że czynili to pod wpływem przekonywań doktora. Władek nigdy jej niczem nie dokuczał, a teraz pewnego dnia powiedział, że jest „morową dziewczyną“.
— Ważniejszą rzeczą dla ciebie jest teraz, aby dziecko przybrało pięć funtów na wadze, niż to, że Jim naprzykład, wyruszył na front niemiecki. Chciałbym mieć twoje usposobienie, — —dorzucał z uśmiechem.
Mimo, że Rilla była ogromnie dumna z pochwał Władka, to jednak tego wieczoru ze smutkiem zapisała w swym pamiętniku:
„Chciałabym polubić trochę to dziecko. Wówczas byłoby mi o wiele lżej, ale nie mogę. Słyszałam kiedyś, że jak się opiekować nawet obcem dzieckiem, to mimowoli trzeba się do niego przywiązać. Ze mną jest jakoś inaczej. Poprostu męczy mnie. Wdałabym zajmować się organizacją Młodego Czerwonego Krzyża. Wczoraj wieczorem także nie