Przejdź do zawartości

Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/506

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czącego się dziada, téj figury tak popularnéj na Ukrainie, jak stworzył Goszczyński w lirniku. Krótki, pełen najżywszej dykcyi dyalog jego z Nebabą, tyle mieści w sobie prostoty, prawdy, humoru, a szczególniéj frantostwa naszego chłopa, że nieledwo za najjenialniejszy uważałbym w całym poemacie....
Dotąd mówiłem o samych aktorach krwawego dramatu — a teraz-że co powiedzieć o tle obrazu? o tych opisach tak malowniczych, że tylko jakiemu Claude — Lorrainowi brać pendzel i umaczawszy go w barwy najżywsze, wyrażać te nieskończone perspektywy, jak je poeta pendzlem swych słów wyraził. Goszczyńskiego poezyi ta jest wybitna cecha, że on nigdzie gołéj sentencji nierzuca, ale ją wszędzie wplata w otaczającą cię naturę. Mruganie księżyca i gwiazd, lot obłoków, szum puszczy, klekot krynicy, drżenie kropli rosy, szmer cichéj trawki, głos puszczyka, cienie olbrzymie, wszystko to gra wspólnie z człowiekiem, przejmuje jego myśli, odpowiada na nie, zgoła żyje i rusza się, jakby w jakim dramacie sanskryckim. Niedziw, dlaczego ten ubóstwiciel natury, nieraz w ciągu opowiadania zrywa nagle wątek swój opopei i wpada w liryzm, w hymn tak wspaniały, tak pełen szczé-