Przejdź do zawartości

Strona:Lucjan Siemieński-Listy Kościuszki.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
4

nad mapą, jaki ruch zrobić, jaką zająć pozycję, żeby nieprzyjacielowi stawić czoło, wciągnąć po w zasadzkę, lub sobie ułatwić przejście, gdyby się widział otoczonym przez przemagające siły. Wódz nie mogący liczyć na doświadczone męztwo i sprawość swoich improwizowanych szyków, musi czuwać za wszystkich i myśleć o wszystkiem, nawet o drobnostkach, ciążących zwykle na podkomendnych. W takiem położeniu znajdował się i Washington i nasz Kościuszko. Obydwom trzeba przyznać z historją, która im oddała sprawiedliwość, że oni jedni byli duszą tej walki o niepodległość, jaka się toczyła w osadach amerykańskich i nad Wisłą; z różnicą, że potomkom Purytanów udało się zrzucić jarzmo macierzystej Brytanji, a synom odradzającej się Rzeczypospolitej polskiej pomimo, że sprawa ich była świętszą i sprawiedliwszą, wybiła godzina utraty niepodległego bytu.
Pomijając co nam przechowała tradycja i historja o tej niezmordowanej czujności i zabiegliwości Kościuszki, można znaleść jeszcze uderzający dowód w jego korespon-