Przejdź do zawartości

Strona:Lucjan Siemieński-Listy Kościuszki.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie, mówi Ogiński, a jeszcze bardziej się przeraził, gdy zrobiwszy jej przegląd, spostrzegł małą liczbę żołnierzy zdolnych do walki; niedostatek artylerji i amunicji i zupełne ogołocenie tych wojsk znajdujących się w obliczu nieprzyjaciela, a niemających środków atakowania go i zmuszenia do odwrotu z okolic Wilna.“
Smutne jest położenie dowódzcy, czującego słabość sił swoich. Wielhorski robił co mógł, aby zorganizować tę zbieraninę, a opatrzyć w potrzeby wojenne pułki regularne, których niewiele miał w swojej komendzie. Trudne to zadanie w kraju niepokojonym przez nieprzyjaciela.
W żywych też kolorach malował stan swój opłakany w raportach do naczelnika. Ten zaś przez Ogińskiego kazał go zapewnić, że jeżeli sprawa dobrze pójdzie pod Warszawą, nie omieszka mu przysłać jen. Mokronowskiego z korpusem 8 do 10 tysięcznym, co jak mniemam, przechodziło możność naczelnika; lecz obietnica służyła zapewne dla pokrzepienia ducha w zdesperowanym dowódzcy. W początkach sierpnia