Przejdź do zawartości

Strona:Lucjan Siemieński-Listy Kościuszki.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

aby się z tobą złączyć dla wspólnego atakowania Suworowa, lecz prędzej to być nie może, aż cały mój korpus Narwy nie przejdzie. Wczoraj dopiero przeszedł Meyena korpus i Pawła Grabowskiego. Muszę osadzać Narew, aby mi Derfeld i Knoryng na kark nie wlazł, którzy W marszu nieustannie mnie harselowali. Zdaje mi się, iż Poniński i Baranowski dosyć powinni być mocnymi do bronienia przeprawy Fersenowi, zresztą cząstkę od siebie poślij. A chcąc skutecznie robić, trzeba nam koniecznie ułożyć się względem momentu rzucenia się razem na Suworowa, od którego gdybyś się spodziewał być atakowanym, donieś mi, a wtenczas z czem będę mógł posunę się naprzód. Żołnierz mój tak jest znużony, że kawalerja konie w ręku prowadzi, a piechota upada. Muszę koniecznie cokolwiek ludziom dać wypocząć. Wcale nie jest myślą moją siedzieć tu na próżno, lecz znużonymi tak bardzo ludźmi trudno co ryzykować. O pozycji tamtejszej wcześnie mnie uprzedź i chciej mi przysłać oficera od inżynierów, który by mnie o niej uwiadomił. Utrzymuj jak