Przejdź do zawartości

Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ście ani jednego nie widziałem komina, wszystkie domy kurne.
Krajowcy niby to myją się ciągle, niby się brzydzą wszystkiego, ale to chyba po swojemu, bo o ochędóstwie i o obrzydliwości nawet pojęcia nie mają. Może Ojciec nie zrozumie dobrze, co mówię o obrzydliwości i ochędóstwie, więc oto parę fakcików dla wyjaśnienia rzeczy: n. p. czarny elegant lub elegantka tłucze na głowie krokodyle (wszy) jeden drugiemu i tąż samą ręką, nie obtarłszy ją wcale, zaraz bierze owoce, mięso i t. p.; albo: pierze we wiadrze lub innem jakiem naczyniu koszulę i t. p., wyjmie tę bieliznę, zgarnie ręką mydliny z powierzchni i napije się tej wody tak, jakby to była najczystsza źródlana; albo nawóz ze stajni wynoszą nie widłami lub łopatą, ale gołą ręką, a myją się co chwila i chcą elegancko wyglądać. Jak utrzymywane są naczynia kuchenne, to już lepiej o tem nie wspominać. Gdyby mnie to kto opowiadał, tobym mu nie uwierzył, ale trudno nie wierzyć własnym oczom, a wszystko to co napisałem, widziałem mojemi własnemi oczyma. Mam do usługi Malgasza, który mi pożywienie gotuje, ale przed i po gotowaniu sam oglądam kociołek, czy i jak wymyty, a herbatę sam sobie zawsze robię, maszynkę i szklankę sam myję, żeby to było czyste.
Powiedziałem wyżej, że wszystkie domy kurne, to nie znaczy, żeby trzeba było w piecu palić, boć to przecie Afryka, ale, że w każdym domu znajduje się kuchnia, z której dym rozchodzi się po całym domu. Malgasze są z natury leniwi nie do opisania, trzeba ustawicznie naganiać, jeżeli się chce żeby co zrobili. Malgasz, usiadłszy na ziemi,