Przejdź do zawartości

Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wszyscy byliśmy ogromnie zadowoleni, że Piotrek zdecydował się pójść do kościoła, zadowolenia tego nie podzielała jedynie Fela. Zalała nas całym potokiem ponurych sprzeciwów i ostrzeżeń.
— Bardzo ci się dziwię, Felicjo King, — zgromiła ją surowo Celinka. — Powinnaś się cieszyć, że biedny chłopak pragnie wreszcie wstąpić na „uczciwą“ drogę.
— Ale on ma taką wielką łatę na swoich najlepszych spodniach — zaprotestowała Fela.
— Lepsza łata, niż dziura — rzekła Historynka, sięgając po następne ciasteczko. — Pan Bóg nie zwraca uwagi na łaty.
— Nie, ale ludzie uwagę zwracają — odcięła się Fela, utwierdzona w tem mniemaniu, że opinja ludzi jest najważniejsza. — Wątpię również, czy Piotrek ma jakieś porządne pończochy. Jak się będziesz czuła, gdy przyjdzie do kościoła i skóra mu będzie prześwitywać przez dziury?
— Wcale się tego nie obawiam — zapewniła ją Historynka z niezachwianym spokojem. — Piotrek sam musi dbać o siebie.
— Miejmy nadzieję, że na tę uroczystość choć raz umyje sobie uszy, — dorzuciła złośliwie Fela.
A jak się dzisiaj czuje Pat? — zapytała Celinka, usiłując za wszelką cenę zmienić temat rozmowy.
— Troszeczkę lepiej. Już chodzi nawet po kuchni, — odparła Historynka z uśmiechem. — Znalazłam dzisiaj w stodole mysz. Miałam w ręku laskę i jakoś udało mi się mysz zabić. Potem zaniosłam ją Paddy’emu. Czy uwierzycie? Nawet spojrzeć na nią nie chciał! Taka jestem zmartwiona! Wuj Roger powiada, że trzeba mu koniecznie dać jakieś lekarstwo. Ale jak mu je dać, to też jest pytanie. Wsypałam trochę proszku do mleka i usiłowa-