Przejdź do zawartości

Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nawszy niebezpieczeństwo, jakie czyhało nań w ciemnym głębokim strumieniu.
Tęcza przybladła i zniknęła; zapadały coraz gęstsze ciemności październikowego wieczoru.
— Ciekawe, — szepnął Dan w zamyśleniu, gdyśmy kierowali się w stronę domu, — coby było, gdyby ludzie żyli wiecznie na tym świecie.
— Przypuszczam, że po pewnym czasie bylibyśmy wszyscy zmęczeni, — odparła Historynka, — Chociaż, — dorzuciła po chwili, — dużo musiałoby czasu upłynąć, zanim jabym się życiem zmęczyła.