Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziecko wyszło i Bóg wie, gdzie jest teraz, — wołała Fela przerażona.
— Ależ nie, — bronił się Dan — Jimmy musi być bezwarunkowo w domu. Przecież siedziałem tutaj na progu od chwili, kiedy wyszliście i gdyby chciał wyjść, musiałby przeze mnie przeskoczyć. Musi bezwarunkowo być gdzieś w domu.
— W kuchni go niema, — jęczała zadyszana Fela, biegając jak oszalała po mieszkaniu, — a nie mógł przejść do dalszych pokojów, bo drzwi od hallu zamknęłam na klucz i dziecko w żaden sposób nie mogło ich otworzyć. Wszystkie okna również są zamknięte. Mógł tylko wyjść drzwiami, Danie King, i ty jesteś za to odpowiedzialny!
— Temi drzwiami wyjść nie mógł, — obstawał przy swojem Dan. — Mógłbym nawet przysiąc.
— Więc gdzie jest, może mi powiesz? Tutaj go niema. Czyżby się rozpłynął w powietrzu? — oskarżała brata Fela. — Ach, chodźcie wszyscy i pomóżcie mi szukać. Nie stojcie, jak kamienie. Musimy go koniecznie znaleźć, zanim ciotka przyjdzie. Danie King, straszny z ciebie głupiec!
Dan był zbytnio przerażony, aby zareagować w tej chwili na taki epitet. W każdym razie nie ulegało wątpliwości, że Jimmy z domu wyszedł. Przeszukaliśmy cały dom i całe podwórze, zaglądając do każdego schowka, dziecka jednak nigdzie nie było, poprostu zniknęło, jak kamień rzucony w wodę. Pani Patterson wróciła, a Jimmy się jeszcze nie znalazł. Sytuacja stawała się naprawdę poważna. Przywołano z pola wuja Rogera i Piotrka, a pani Patterson dostała spazmów i leżała na kanapce w małym pokoiku, trzeźwiona rozmaitemi domowemi środkami. Wszyscy mieli wyraźną pretensję do Dana. Celinka pytała go, jak się będzie czuł, jeżeli Jimy nigdy się nie