Przejdź do zawartości

Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jechać w tak daleką podróż i pozostawić na Wyspie Małgorzatę. A Małgorzata czuła, że bez ukochanego życie jej nie będzie miało żadnej wartości. Doskonale rozumiem to jej uczucie.
— Skąd możesz rozumieć? — przerwał nagle Piotrek. — Nie jesteś jeszcze tak dorosła, abyś miała ukochanego, więc skąd możesz wiedzieć?
Historynka spojrzała na Piotrka surowo. Nie lubiła, gdy jej przerywano opowiadanie.
— Takich rzeczy się „nie wie“, — odparła z godnością, — takie rzeczy „się czuje“.
Piotrek zwyciężony, lecz niezupełnie przekonany, umilkł, a Historynka opowiadała dalej.
— Wreszcie Małgorzata uciekła z Alanem i wzięli ślub w Charlottetown. Alan zamierzał zabrać żonę do Kalifornji, ale podróż ta tak męcząca dla każdego mężczyzny, była jeszcze bardziej uciążliwa dla kobiety, chociaż Małgorzata zdecydowałaby się na wszystko, byleby tylko Alan był zadawolony. Przeżyli zaledwie trzy dni prawdziwego szczęścia, bo po trzech dniach stała się rzecz straszna. Załoga i pasażerowie statku „Fanny“ nie zgodzili się na to, aby kapitan Dunbar wziął na statek swoją młodą żonę. Oświadczyli mu, że Małgorzatę musi zostawić i wszelkie prośby na nic się nie zdały. Podobno Alan Dunbar stał na pokładzie „Fanny“ i ze łzami płynącemi po twarzy błagał tych ludzi o litość, lecz nie wzruszyli się i Małgorzata musiała zostać. Ach, straszne to było rozstanie!
Głos Historynki załamał się, a nam łzy napłynęły do oczu. W zielonej alei Wuja Stefana płakaliśmy nad rozstaniem dwojga zakochanych, którzy żyli o tyle lat przed nami.
— Gdy Alan odjechał, rodzice przebaczyli Małgorzacie i zabrali ją z powrotem do siebie, gdzie rozpoczęło się