Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/393

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
381

radował się duch mój w Bogu Zbawicielu moim. I mieszkała z nią Marya jakoby „trzy miesiące: i wróciła do domu swego. - Jakie pierwsze powitanie i wstąp w dom Elżbiety, taki był i cały czas pobytu Jej. Oby ten przykład Maryi stał się dla nas przykładem odwiedzin naszych. Lecz niestety jakie u nas przeciwnie się dzieje! Ludzie ciągle się odwiedzają; z domu w dom, z miejsca na miejsce przenoszą nudotę, próżnią, złość serca swego! Cichy domowy zakątek stał się dla nas nieznośnym; uciekamy od obowiązków naszych prawdziwych, tworząc sobie obowiązki towarzyskie, urojone; uciekamy od Boga, nudno nam z Bogiem, świata potrzebujemy, świata szukamy. Wychodzimy z domu, uzbroiwszy serce nie w kwiaty łagodności, miłości i pokory, ale w ciernie zazdrości, niepokoju i złości, aby nie mieć innych ran serca. Bez Boga, wychodzimy, bez Boga wchodzimy w dom obcy. - Rozmowy nasze czemże są? zważmy słowa nasze, zważmy myśli nasze, zważmy uczucia nasze! słowa czcze, próżne, za które jednak Bogu przyjdzie zdać rachunek; - myśli podejrzliwe, zawsze do złego sądzenia skłonne: uczucia nieraz tak podłe i niegodziwe, a to wszystko pokryte jakimś urokiem wy-