Przejdź do zawartości

Strona:Karolina Szaniawska - Moja pierwsza wycieczka krajoznawcza.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KAROLINA SZANIAWSKA.
MOJA PIERWSZA
WYCIECZKA „KRAJOZNAWCZA“.


— Ale droga nie ażeby! — wtrąca ktoś ze znajomych.
— Trzeba mieć końskie zdrowie! — zapewnia pani Wygodnicka, właścicielka „Asmodei“, pięknej willi w Urlach.
— I bujną wyobraźnię! — kończy złośliwie jej małżonek (nie Asmodei, lecz właścicielki).
— To prawda.
— Nie mamże racji, Klaruniu? Cóż tam pięknego, moja złota? Co u nas pięknego wogóle, by można było całość kości narażać! Inna rzecz, takie np. panie dobrodzieju Alpy...
— A Tatry? — zapytuję. A Tatry?
— Nie wyjeżdżaj pan z Tatrami! Znów tam paru zginęło. Już ja wam powiadam, że nasze góry, zarówno jak i nasze polskie drogi, są arcyniebezpieczne. Dlatego z serca, z duszy panu odradzam.
— Odradzamy oboje, jako przyjaciele.
— Ależ dlaczego? — nie rozumiem... Parę mil końmi? Tego się nie boję. Dziad mój do Lwowa jeźdźił, ba, do