Przejdź do zawartości

Strona:Karolina Szaniawska - Moja pierwsza wycieczka krajoznawcza.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nych o ostre kamienie, leżący, jak długi.
Świszczą mi nad uszami klątwy siarczyste, a po ich wyładowaniu, jęki i lamenty już z innego tonu.
— O Matko Najświętsza, o panienko cudowna! pierwszy raz! pierwszy raz!... Trzynasty rok pasazierów wożę — pierwszy raz dopiero takie nieszczęście... urzeczenie chyba — urzeczenie jedno!.. Matko Najświętsza, panienko cudowna... próbóję się ruszyć, ale bezskutecznie.
— Paneńku, paneńku, prosi woźnica, dźwigając cały ciężar moich dwustu funtów. Paneńku, toć chyba znajdziemy ratunek! Co wam, paneńku?.. Bardzo boli? okrutnie dolega?..
I znowu lament.
Baba nam przeszła drogę! urzekła czarownica! zgubiła!.. Nic jeno urzeczenie!.. Wożę trzynasty rok — toć chyba drogę znam i z koniami obchodzić się umiem... O, Matko Najświętsza, człowiek się nie spodział, co na niego może zlecieć!..
Dźwignięty staje, by własnem doświadczeniem stwierdzić fakt, przez dziesiątki, ba! setki tysięcy indywiduów stwierdzony, jak dalece, jak całkowicie niemal, psyche ludzka zależną jest od swej powłoki cielesnej.
Gdzież się podziały cuda, na które patrzyłem przed chwilą zachwytu pełen: panoramy roześmianych dolin, łąk szmaragdowych, zamków niebotycznych, ostrołukich świątyń?...
Zamiast tego wszystkiego, ujrzałem skaliska potworne, z łbami i pazurami dzikich zwierząt, przyczajone złowrogo, by w danej chwili runąć i zgnieść mnie, jak muchę. Uczułem dotkliwiej niż kiedy, żem jest pyłkiem lichym wobec ogromu natury; ogrom ten jednak wcale, a wcale pięknym nie był, lecz przerażająco strasznym, bajecznie okrutnym.
Nie przestając płakać, woźnica na bryczce mnie nsadził, a w kwadrans