Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

słuszny, czy on takiej barwy, czy owakiej.
— Nie mów tego, effendi! Jesteś znakomitym lekarzem, ale nie możesz być jeźdźcem, po pierwsze, jako uczony, a po drugie, jako Europejczyk. Jestem koniuszym i pokonywałem dotąd każdego konia. U wszystkich plemion nadnilowych jeździłem konno w zawody, i nikt mnie nie zwyciężył. Ale ten szpak zrzucił mnie, gdy zaledwie z narażeniem życia własnego zdołałem go dosiąść. Do chwili powrotu mojego pana musi być zwierzę przynajmniej na tyle oswojone, ażeby je basza mógł dosiąść. Tak nam nakazał. Tymczasem, chcąc tego konia osiodłać, trzeba go wprzód związać, a kiedy się go potem dosiędzie, wierzga i kąsze tak wściekle, że niepodobna się zbliżyć. Potłukł mi już haniebnie kilku parobków, a przed chwilą widziałeś, jak dogodził memu synowi.
— Koń go zrzucił, więc syn twój siedział na siodle. Jak się nań dostał, skoro mówisz, że tego szpaka niepodobna dosiąść?

137