Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piej spędzić noc. Ujrzeliśmy ogniska i zbliżyliśmy się do nich; odór odpędził nas precz, niemniej zauważyliśmy trzydziestu ludzi, którzy byli zajęci otwieraniem trumien, zawierających trupy i szmugiel. Trumny i trupy palili, a szmugiel wybierali. Nagle usłyszeliśmy dwa strzały, poczem przemytnicy oddalili się szybko. Wówczas udaliśmy się ku obozowisku, chcąc je zbadać i zaspokoić naszą ciekawość. W tym samym czasie usłyszeliśmy tupot zbliżających się jeźdźców. Sądziliśmy, że przemytnicy wracają, i chcieliśmy jak najprędzej się ukryć, gdyż jesteśmy uczciwymi ludźmi, szanującymi prawa Allaha i padyszacha, i nie życzymy sobie mieć do czynienia z osobnikami gwałcącymi te prawa. Podczas naszej ucieczki mój towarzysz stoczył się wraz z bryłą cegieł, która przytłoczyła mnie do ziemi. Co zaszło potem, o tem ty wiesz lepiej ode mnie. Teraz wszystko chyba ukazuje się przed tobą w jasnem świetle, i w swej nieomylnej opinji nie omieszkasz zwolnić nas od zarzutów.
— Twoje słowa są wiarygodne, ale

12