Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żeli choć jeden z was podniesie strzelbę, będziesz w tej chwili trupem, gdyż dostaniesz kulą w serce od mego dzielnego Ben Menelika, którego nazywasz chłopcem.
Teraz dopiero spojrzał na Ben Nila.
Allah! — zawołał dowódca. — Ja to dziecko zastrzelę.
Rzeczywiście chciał podnieść strzelbę, aby groźbę wykonać, ja jednak swoją w jego pierś wymierzyłem i zawołałem:
— Jeżeli drgniesz tylko, dwie kule na pewno otrzymasz. Zdaje mi się, że to nie mój, lecz twój kismet — umrzeć w dniu dzisiejszym. Nie trafiliście dobrze; nie lubię słuchać tam, gdzie mogę rozkazywać. Rzuć swoją strzelbę, a ludziom każ uczynić tak samo! Jeśli to się nie stanie, zanim doliczę do trzech, padniesz na miejscu trupem i djabeł będzie mógł w dżehennie szukać twojej duszy. Dotrzymam słowa, jak jestem wiernym synem proroka. Raz... dwa...
Możnaby sądzić, że takie i tym po-

113