Przejdź do zawartości

Strona:Karol Mátyás - Rabsice dawnej puszczy sandomierskiej.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

2

w porównaniu ze złymi dobrymi ich nazwać można, że pozostało w nich jeszcze dość wiary, pobożności, ludzkiego serca. Zli, to kasta w sobie zamknięta, jak loża masońska, guślarska i zabobonna, złośliwa, szkodliwa, zabójcza, chciwa, bezbożna — tajemnicza. Niewielka garstka tych drugich, ale dobrana, ale związana żelaznymi przepisami i kamiennem milczeniem. Żyjąca wśród włościan, z nich zrekrutowana, a dość dla nich tajemnicza, co więcej budząca w nich urokiem tajemnicy i czarownęj siły podziwienie połączone z pewnym lękiem. Chłopi, a nawet owe dobre rabczyki, boją się tej sprzymierzonej bandy, która oddana złemu, w rękach mając strzelby i czary, zdrowiu i życiu człowieka snadnie zaszkodzić może.
Niełatwe przyjęcie do tej bandy, niełatwo zostać jej członkiem. Trzeba przejść przez nowicyat, ale nowicyat zobowiązuzuje już do ścisłej tajemnicy, opartej na strasznej przysiędze. Inicyatywa do przyjęcia wychodzi prawie zawsze od cechu. Członkowie tegoż znając dobrze stosunki miejscowe, uważają, kogo mogą zwerbować do towarzystwa, kto objawia nie tylko zdolności i zapał do myślistwa, lecz także śmiałość, złodziejski spryt, przebiegłość, hart i zasiąkłość usposobienia, a kto, choć jest dobrym i zdolnym rabsicem, tych drugich, równie wielkich zalet nie posiada, tego nie przyjmą do cechu. Są oni bardzo ostrożni, dlatego wolą mniejsze tworzyć stowarzyszenie, szczuplejszą iść garstką.
Kto się w ich grono dostanie, to jakby przepadł z duszą i ciałem. Musi się im oddać całkowicie a na to, jak wspomniałem, składa jakąś straszną przysięgę. Roty tej przysięgi w dosłownem jej brzmieniu podać nie mogę, niepodobna jej sie dowiedzieć, żaden rabsic, nawet ten, co porzucił ich kompaniją, nie powie jej, pierwszy związany tą przysięgą, która przyniewala do zachowania ścisłej tajemnicy, drugi mając ciągle, do końca życia tę przysięgę na myśli i bojąc się zastrzeżonej w przysiędze zemsty sprzymierzonych, po części też nie chcąc już przez usta przepuszczać bezbożnych słów formułki. Tyle dowiedzieć się mogłem, że ów kandydat na członka cechu rabsickiego przed dowódcą i starszyzną, trzymając w prawej podniesionej w górę ręce strzelbę mu powierzoną (lufą do góry), składa przysięgę, w której naprzód wyrzeka się Boga jedynego, Trójcy świętej, Matki Boskiej, wszystkich świętych — a w końcu oświadcza; „Przysięgam sprawiedliwie, sumiennie, że wam wiernie służyć będę i że was nie wydam, choćby mnie mieli zabić!“