Przejdź do zawartości

Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przekonania, że uda mi się rzecz przedstawić w słowach tak niejasnych, iż będzie ci się wydawało, iż stwierdzam śmierć Kamanity, ja zaś nie powiem wprost kłamstwa. Pamiętałem, iż Kali lubuje się w chytrości i ufałem, że dopomoże mi w tej sprawie wyrwania się z rąk Satagiry, choćby zgotował zdradę.
Wszystko odbyło się jak było ułożone i sama widziałaś jak zerwałem łańcuchy, ale do dziś dnia nie wiem dobrze, czy Satagira dotrzymał słowa i kazał przepiłować kajdany, czy Kali dopomogła mi cudem. Przypuszczam jednak rzecz pierwszą, bo zaledwo upłynąłem mały kawałek Gangesem, pojawiła się łódź pełna żołnierzy i ludzie ci rzucili się na mnie. Satagira urządził tedy pułapkę. Ale teraz pokazało się, co warta pomoc Kali, bo mimo że jedyną bronią mą były kawałki łańcuchów, zwisające z mych rąk, zdołałem uśmiercić wszystkich wojowników i dosięgnąłem szczęśliwie celu podróży łodzią, którą podczas walki prąd wyrzucił na brzeg. Znalazłem się na północnym brzegu Gangesu, ale odniosłem tyle ran, że minął rok, zanim się pogoiły. Przez ten czas przysięgałem sobie po wiele razy, że Satagira musi zostać ukarany i teraz oto nadszedł czas zemsty.
Zawrzałam straszliwem oburzeniem na sprawcę oszustwa, któremu uległam. Nie mogłam brać za złe rozbójnikowi, że użył tego środka dla uratowania życia własnego, że zaś nie splamił rąk krwią mego ukochanego, zapomniałam zupełnie, ile krwi niewinnej do nich przylgnęło. Nie czułam ani strachu, ani nie przejmował mnie wstrętem człowiek, który mi przyniósł wieść, że żyje na świecie ten, którego ukochałam ponad wszystko. Natomiast straszliwa mnie ogarnęła nienawiść przeciw zbrodniarzowi, który sprawił, iż