Przejdź do zawartości

Strona:Julian Tuwim - Czyhanie na Boga.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

PRZEKLĘTY ŚPIEW.



Oto jest przeklęty śpiew mój, przyjaciele!
Oto jest nerwowe, pospieszne, niecierpliwe pisanie,
Ze łzami w oczach, skurczem w gardle i wykrzywioną twarzą,
(Spojrzeć do lustra — a będzie śmiesznie przez tę brzydotę dzikiego smutku...)
Oto jest głośny krzyk nieszczęścia i zawodzenie żalu i chwytanie się za czoło i bicie pięścią w stół, że aż boli!
(Wiedzcie, że tak się właśnie pisze).
Krzyk i krew! Krzyk i krew!
Pierwszy raz: krzyk tęsknoty i krew, którą naiwny chłopiec napisał kilka słów przysięgi.
Drugi raz: krzyk i krew w noc czerwcową — — —
Trzeci raz: ten krzyk dzisiejszy i krew, co może jutro już tryśnie na tapetę.
(Uch! Ryk, kałuża krwi, łapanie, trzaskanie drzwiami, krzyki na schodach, zapach jodoformu...)
Przeklęty śpiew, który rośnie i rozsadza zrozpaczone serce i wyrywa się purpurą gniewu!
130