Przejdź do zawartości

Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pewnie pan nic nie jadł i nie pił po wczorajszej bujdzie? — zapytała troskliwie. Może choć herbaty nastawię?
Teraz dopiero Anatol przypomniał sobie, że Tomaszową wyrzucił z mieszkania i zmartwił się nie na żarty, że jest tak osamotniony w swej chorobie. Podziękował poczciwej dziewczyninie za jej życzliwość i poprosił ją tylko, aby zawołała mu stróżki, gdyż musi posłać po aspirynę, a może i po lekarza.
Kazał jej sobie podać portfel z marynarki, dał jej 25 rubli, za które mu serdecznie podziękowała, pocałowała go na pożegnanie w rękę, on ją w czoło i poszła sobie.

Gorączka influency trzymała go tydzień w łóżku.
Stróżka sprowadziła mu lekarza, gotowała mu różne kleiki i kaszki i wreszcie zaczął przychodzić do siebie.
Pierwszym objawem powrotu do zdrowia była irytacja jego z powodu nieładu, jaki w kawalerskim pokoju panował, bo w czasie trwania choroby wszystko było mu obojętne.
Przez ten tydzień odwiedził go stary Kowalski i to już na samem wyzdrowieniu, więc, gdyby nie Stefka, kto wie, jakby się z nim skończyło.