szego. Wuj podszedł anielsko uśmiechnięty ku, stojącej za ladą w białym fartuchu z rękawami, pulchnej blondynce.
Ona się zarumieniła, otarła w fartuch pospiesznie zatłuszczone ręce i uścisnęła prawicą wyciągniętą rękę wuja.
»Wujo« zerknął na Anatola, jakie na nim dziewczyna zrobiła wrażenie, podkręcił sumiastego wąsa i zaczął z nią szeptem tajemniczą rozmowę.
Po chwili, jakby przypomniawszy sobie, że nie jest sam, zwrócił się do Anatola:
— Ah, pardon, mon chêr, j’ai oublié, je t’assure, j’ai oublié. Pani pozwoli, mój przyjaciel.
Ona z uśmiechem skinęła głową na jego ukłon i dalej rozmawiali nie zwracając uwagi na obecnego.
Wreszcie »wujo« obstalował szyneczki, tylko chudej, ćwierć funta.
Panienka odważyła, przyczem Anatol zauważył, że szalka z szyneczką znacznie przeważyła tę, na której leżał gwicht ćwierćfuntowy i pożegnawszy się wyszli.
Na zapytanie wuja, jak mu się jego flama podoba, odparł od niechcenia: »bajeczna«, pożegnali się i rozeszli.
Deszcz nie padał.
Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/45
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/22/Julian_Krzewi%C5%84ski_-_W_niewoli_ziemi.djvu/page45-1024px-Julian_Krzewi%C5%84ski_-_W_niewoli_ziemi.djvu.jpg)