Przejdź do zawartości

Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to powinnaby też o nim zawsze zachować dobrą pamięć.
O ile Antonina okazywała mu na każdym kroku bezgraniczne przywiązanie, o tyle słowami nie wyraziła mu nigdy wdzięczności za zajęcie się jej losem w szpitalu. Zdawaćby się mogło, że faktycznie zapomniała o jej okresie życia poprzednim i odgrodziła się od tamtej epoki chińskim murem, poza który nie chciała nawet mimowolnie spojrzeć i dlatego nawet zdala od tego muru się trzymała.
Z biegiem czasu Antonina nabierała i pewnych wymagań, umiała jednak swoje żądania tak komunikować Anatolowi, że ten musiał je przyjmować, jako wypływające z troski o niego jedynie, a spełnianie ich dawało mu wrażenie, że jest pożyteczniejsze dla niego, niż dla niej. Przyznał jej rację, że pokój z kuchnią za ciasne to dla nich mieszkanie. Aby nie był pozbawiony obsługi, gdy ona wyjdzie za sprawunkami, namówiła go na najęcia służącej. Przeprowadzkę, wynalezienie odpowiedniej służącej, dokompletowanie jego kawalerskich mebli — załatwiła to wszystko składnie i cicho, że nawet nie zauważył jak i kiedy, gdy znalazł się na nowem mieszkaniu, otoczony wygodami, które mu na myśl nigdy nie przychodziły, gdy miał jeden pokój, kuchnię i starą Tomaszową. Zima tego roku była