Przejdź do zawartości

Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i płacących właśnie rachunek. Nie chcąc zostać się samotnie w knajpie, postanowił im towarzyszyć.
Wkrótce znaleźli się w niewielkiej sali »klubu racjonalnej hodowli karpi«. Było tu kilka stołów, gdzie grano w chemin de fer'a, à deux tableaux i w pokiera. Przybyłe towarzystwo przysiadło się do deux tableaux.
Anatol obserwował grę i jej zwolenników. Widział typy szukające w hazardzie podniecenia przytępionych nerwów, nie dbające wiele o przegraną, widział ludzi wyglądających z ubioru i zachowania się, że przynieśli tu ze sobą ciężko zapracowany grosz, a każde niepowodzenie odbijało się na ich twarzach bolesną troską. Kądzielski, gdy przysiadł się do gry, ożywił zaraz cały stolik wysokością stawek i obojętną na rezultat wesołością.
Po kwadransie gry, podczas której usta mu się nie zamykały, stwierdził, że dziś nie jego dzień i zaproponował wspólną buteleczkę białego w kabarecie, gdzie właśnie powinni trafić na murzyńską operetkę w jednym akcie.
Alfi w tym czasie, dostawiając się skromnemi stawkami, zdążył już kilkanaście rubli wygrać, to też chętnie się zgodził opuścić »klub racjonalnej hodowli karpi«, tembardziej, że, jak mówił, karpie obchodzą go li tylko