Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— nie udało się sprzedać ani jednego dzieła a nawet popadł w podejrzenie u policji; kraj to był (powiadał) bez swoistej rasy, bez wolności, równości i braterstwa, bez zasad, tradycji, smaku, słowem, bez duszy. Na szczęście, rzucił już tę przebrzydłą krainę i przeniósł się do innej ziemi, gdzie można było żyć pomyślnie. Juna w chwilach swej samotności przyczepiała się doń litościwie, stając przed jego dziełami, które określono jej kiedyś jako budzące grozę, lecz mocarne i symboliczne! Ten człowiek uwieńczony aureolą jasnych włosów niby postać z wczesno-włoskiego malowidła i pochłonięty swym genjuszem do tego stopnia, że nie uznawał nikogo poza sobą (jedyna zaiste cecha, po której można poznać prawdziwego genjusza), był przecie też „kulawem kaczęciem“! Myśl o tem wzruszała do głębi jej gorące serce, niemal usuwając całkowicie nabok Pawła Posta. Przystąpiła więc Juna do oczyszczania galerji, by zapełnić ją arcydziełami Strumołowskiego. Zaraz na wstępie spotkały ją trudności. Paweł Post tupał nogami, Vospovitch sypał ostre docinki. Z całą emfazą genjuszu, którego im jeszcze nie odmówiła, zażądali, by im wolno było co najmniej przez sześć dalszych tygodni korzystać z jej galerji. Mówili, że prądy amerykańskie, wciąż jeszcze nadpływające, niebawem odpłyną i nie będzie z nich śladu. Prąd amerykański był ich prawem, jedyną nadzieją, ich zbawieniem — skoro w tej „bydlęcej“ krainie nikt nie troszczył się o sztukę. Juna ustąpiła wobec tej demonstracji. Koniec końców, Borys ani się domyślał, że oni ciągnęli pełny zysk z prądów amerykańskich, któremi on tak pomiatał.
W wspomniany wieczór ona wyłuszczyła to wszystko Borysowi, gdy nie było innych świadków rozmowy prócz Hannah Hobdey, rozmiłowanej w średnowieczu rysowniczki piórkiem, oraz Jimmy’ego Portugala, wydawcy pisma „Neo-Artist“. Wyłuszczała mu to z ową raptowną