Przejdź do zawartości

Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ich małżeństwo miało okazać się z jej strony pomyłką, zwróci jej bez namysłu wolność, jakgdyby nigdy nie była jego żoną!
— Przysięgasz na to? — rzekła wówczas za całą odpowiedź.
Niedalej jak kilka dni temu przypomniała mu tę przysięgę.
— Nonsens! — odparł. — Nie mogłem przysięgać ci nic podobnego!
Dziwnym trafem stanęło mu to w tej chwili w pamięci. Jakie dzikie przysięgi gotów składać mężczyzna, kiedy pragnie posiąść kobietę! Byłby powtórzył tę samą przysięgę nieskończone razy, byleby dostać Irenę! Byłby poprzysiągł to samo i w tej chwili, gdyby wiedział, że może ją tem wzruszyć — nic jednak niezdolne jej wzruszyć, rybia krew płynie w jej żyłach!
Wraz z falami ciepłego wiosennego powietrza opłyęły go wspomnienia z czasów jego narzeczeństwa.
Na wiosnę 1881 roku odwiedził swojego kolegę szkolnego i zarazem klijenta, George’ Liversedge’a z Branksome, który, przystępując do eksploatowania swoich lasów sosnowych w sąsiedztwie Bournemouth, powierzył Soamesowi sprawę zorganizowania potrzebnego do urzeczywistnienia tego planu towarzystwa akcyjnego. Pani Liversedge, znająca się na wymogach życia towarzyskiego, urządziła na jego cześć wieczór muzyczny. Ku końcowi tego zebrania, które niemuzykalnemu Soamesowi wydało się okrutną nudą, spojrzenie jego padło na twarz stojącej samotnie młodej dziewczyny w żałobnym stroju. Linje wysmukłego, dziewczęco szczupłego jeszcze ciała zarysowywały się wyraźnie poprzez szorstką, przylegającą materję czarnej sukni, ręce, uwięzione w czarnych rękawiczkach, leżały splecione na piersiach, usta miała lekko rozchylone, a ciemne, wielkie oczy błądziły po twarzach obecnych. Włosy, upięte nisko