Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ra wyjeżdżała z dzieckiem na spacer i otrzymały od niej zwięzłą informację: — O tak; to panny Noel. Jej mąż zginął — biedactwo! — Panie Dinnaford czuły się wynagrodzone. Były przecież odrazu pewne, że zachodzi tu jakaś pomyłka. Słowo „mąż“ ulżyło niesłychanie ich sercom. Chodziło tu więc zapewne o jedno z tych pośpiesznych małżeństw wojennych, na które kochany proboszcz patrzył niechętnem okiem i pewnie dlatego trzymano całą rzecz w tajemnicy. Zupełnie zrozumiałe, ale jakże smutne! W głębi duszy pozostała im jednak pewna nieufność, która przeszkodziła im w złożeniu kondolencji kochanemu proboszczowi; ale nie przeszkadzała bynajmniej w prostowaniu wszelkich pogłosek i plotek, które im się już zaczęły obijać o uszy. Kiedy jednak pewnego dnia przyjaciółka ich Mrs. Curtis rzekła ze zbyt wielką stanowczością: — W każdym razie nie nosi pierścionka, na to mogę przysiąc, dość sobie za nim wypatrywałam oczy! — postanowiły zapytać o to pana Laudera. Ten wiedział zapewne — ten musiał wiedzieć; no i nie powie nieprawdy. Kiedy się go jednak spytały, było tak widoczne, że wie, iż panie Dinnaford o mało nie cofnęły pytania. Biedny młody człowiek oblał się pomidorowym rumieńcem.
— Wołałbym nie odpowiadać, — rzekł.
Reszta tej krótkiej rozmowy miała przebieg nadzwyczaj niemiły. Ten mniej lub więcej niemiły nastrój opanował w kilkatygodni po powrocie Noel całą gminę Piersona. Zauważono, że żadna z sióstr nic przychodziła teraz na nabożeństwo. Niektórzy szli do kościoła, żywiąc szczerą nadzieję zobaczenia tam Noel, i nie przychodzili więcej, skoro jej tam nie widzieli. Nie miałaby przecież mimo wszystko odwagi przyjść do kościoła! A Gracja była najwidoczniej zbyt zawstydzona. Robiono ustawicznie uwagi na temat wyglądu proboszcza, zauważono, że stał się jeszcze o wiele poważniejszy i szczu-