Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/456

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

To wszystko łączy w jeden związek ścisły,
Napół dzikiego z tą zupełnie dziką,
I w jednę duszę tych dwie dusz sprzymierza.

565 
Już mu z pamięci krwawe znikły boje,

Z walki rozkoszą i gromów muzyką;
Nie trawią duszy wrzące niepokoje,
I orzeł w gnieździe już nie ostrzy dziobu,
I bystrem okiem i skrzydłem zuchwałem

570 
Nie szuka łupu. On chciałby do grobu

Żyć tem rozkoszy życiem zniewieściałem,
Co urny męża laurem nie zaszczyci;
Laur więdnie, jeśli krew go nie podsyci,
Lecz gdy popioły złożą w padół ciemny,

575 
Czyliż cień mirtu będzie mniej przyjemny?

Gdyby, nie znając nic oprócz miłości,
Cezar był tylko Kleopatrę ściskał,
Rzym byłby swojej nie stracił wolności,
A on nad światem berłaby nie zyskał.

580 
Lecz cóż z tych wszystkich Cezara wawrzynów?

Cóż-li dla świata przysporzą ci krwawi?
Och! wstyd ludzkości, wstyd jej takich synów!
Ich sława tylko kajdany nam rdzawi,
Choć sława, rozum, wolność, przyroda, kazały[1]

585 
Czynić zbudzonym krociom, co ów Brutus śmiały.

Zgoń te szydercze ptaki, dumnych władców sługi,
Z konarów wzniosłych, gdzie już siedziały czas długi.
Cho ścigają nas sowy drapieżne, wyrodne,
My bierzem za sokołów to ptastwo niegodne,

590 
Kiedy wolności słowo tych straszydeł zgraję

Wnet spędzi, jak ich bojaźń jawnie się wydaje.

  1. ww. 584—91, opuszczone przez Pajgerta, podane w przekładzie A. Zawadzkiego (Warszawa 1846).