Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
1970 
Żadnego liścia nie zostało z kwiatu,

By jego życie, śmierć przypomnieć światu;
A strzaskanego głazu zimne szczątki
Leżą — już tylko grobowe pamiątki!...

XXIV

Ranek, południe, — nie widać Konrada.

1975 
Samotność jego szanuje gromada.

Poszli nakoniec. — Pusta była wieża,
Wódz znikł! Przebiegli wyspę i nadbrzeża.
Noc, — jego niema; szukali noc całą,
Imię Konrada echa zmordowało.

1980 
Góry, doliny, jaskinie przebiegli,

Próżno! Dzień nastał, — przy brzegu postrzegli
Zerwany łańcuch, gdzie barka stać zwykła.
Uszedł! — z nim piękna niewolnica znikła.[1]
»Ha! a więc w pogoń! wiatr ten sam, co wczora!«[2]

1985 
Żeglują w pogoń. — Mylna, czy nieskora!

Minęło wiele tygodni, miesięcy;
Konrad nie wrócił, nie powróci więcéj!
Śladu ni wieści, gdzie swój żal tułaczy
Ukrył przed światem, lub zginął z rozpaczy.

1990 
Długo się wierna smuciła gromada;

Świetny grób wznieśli kochance Konrada;

  1. w. 1983 jest dodatkiem tłumacza wbrew intencjom Byrona, który o Gulnary losie umyślnie zupełnie nie wspomina, żeby zaciekawić czytelnika. Odyniec poszedł tu za suggestją Lary, który niezawodnie jest dalszym ciągiem historji Konrada i Gulnary; — przecież w tłumaczeniu taka swoboda nie może być dozwolona.
  2. w. 1984—5. W oryg.: »Ich nadzieje odżywają, — szukają go po morzu, — wszystko napróżno!«