Przejdź do zawartości

Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zyta Miss Lord. Ten dopływ środków żywności stawał się ambarasujący.
Inka usłyszała przybierający strumień rozmów, kiedy dziewczęta wysypały się z jadalni. Wiedziała, że współczujące z nią gromadki obserwują ją przez otwarte drzwi. Sądząc po nieustającym odgłosie kroków, wszystkie uczennice Zakładu św. Urszuli miały jakiś interes, który je prowadził koło drzwi tej sali. Inka ani nawet okiem nie rzuciła za siebie, lecz patrzyła nieruchomo w przestrzeń. Nagle odezwał się szmer nad jej głową. Podniosła zdziwione oczy ku wentylowi, zrobionemu w suficie i ujrzała w nim przestraszoną twarz Irmy Mc Collough, patrzącą przez otwór nadół.
— Całe dnie możesz żyć samemi czekoladkami — odezwał się szept zgóry. — Bardzo mi przykro, że tu jest tylko pół funta. Resztę zjadłam wczoraj w nocy.
Przez podniesioną klapę szybko opuszczało się nadół pudełko na sznurku. Irma była wodzem tchórzów.
— Dziękuję ci, Irmo! — odpowiedziała Inka, wyniosłym scenicznym szeptem. — Nie myślę przyjmować cokolwiek od —
W hallu dał się słyszeć głos Miss Lord.