Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

namęczyła, aby zdobyć sobie swój własny orszak, a teraz nie mogła się go pozbyć.
— Otwórz to, Mirko, prędko!
— Jak myślicie, co to może być?
— To nie mogą być ani kwiaty, ani cukierki. On z pewnością wymyślił coś nowego.
— Wszystko mi jedno, co to jest!
Mira z irytacją wrzuciła pakunek do kosza na papiery.
Irma Mc Collough wyłowiła go i rozcięła sznurek.
— O, Miro, to jego fotografja! — pisnęła. — Jest do—praw—dy prze—pię—kny!
— Widziałyście kiedy takie oczy?
— Czy on wąsy fryzuje czy też naturalnie tak mu rosną?
— Czemu nie powiedziałaś nam, że on ma dołek w brodzie?
— Czy zawsze chodzi tak ubrany?
Mira wahała się między ciekawością a złością. Porwała fotografję, spojrzała tylko na tkliwe, pełne wyrazu oczy, i wrzuciła ją, wierzchem do góry, do szuflady biurka.
— Nie wspominajcie przede mną jego nazwiska! — rzuciła, kiedy, z zaciśniętemi ustami, zaczęła się czesać do obiadu.