Przejdź do zawartości

Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ale Inka zapomniała poinformować Wdowę, że ten tytuł nie pochodził z przyrodzonych praw pokrewieństwa. Wiedziała dobrze, czemby się to skończyło. Niema nic złego w zjedzeniu śniadania z wujem; byłoby to jednak zupełnie niestosowne z najstarszym i najbardziej łysym przyjacielem rodziny.
Gdy o zmroku wrócił karawan z Mademoiselle i temi panienkami, które były w mieście, Renia Patton czekała w bramie. Wziąwszy Inkę nabok, szepnęła:
— Stała się straszna rzecz!
— Co? — zapytała Inka.
— Z. S. S. Wszystko wykryte!
— Nie może być! — wykrzyknęła Inka przerażona.
— Tak. Chodź tu.
Renia wciągnęła ją do pustej garderoby i zamknęła za sobą drzwi.
— Wykryto nazwę — i wszystko? — pytała Inka, z trudnością łapiąc oddech.
— Niezupełnie wszystko, ale doszłoby i do tego, gdyby nie Lordunia. Ona nas uratowała.
— Lordunia nas uratowała? — w głosie Inki było niedowierzanie zmieszane z przestrachem. — Co to ma znaczyć?