Przejdź do zawartości

Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Frankowicz zawołał dzwonnika i grubarza i kazał skrzynie do siebie przyniesione ukryć w kościele, mieniąc je swoją własnością.
Ale nierównie ważniejszym i płodniejszym w następstwa był inny drugi wypadek. Podanie niesie, że jeden żołnierz szwedzki[1], zapoznawszy się z jakąś dziewczyną, przekupką pieczywa, przestrzegł ją jeszcze przed wymarszem wojska, aby się oddaliła z miasta na kilka dni, bo gdyby po ich odejściu miasto opór stawiło, to wyprawią rzeź powszechną i zburzą miasto. Dziewczyna podziękowała mu, ale zaraz pobiegła do Falkowej, uwiadamiając o tem Jędrzeja Suszyckiego, pisarza miejskiego, który znowu przez Kunów i Jamnicę o wszystkiem dał znać wojsku i Wąsowiczom[2]. Tem wyjawieniem dziewczyna z Sącza uratowała miasto; gdyż teraz zaczęło do lasów nawojowskich przybywać coraz więcej mieszczan, uciekających przed niebezpieczeństwem i trwogą, z doniesieniem o zamysłach Szweda i zapewnieniem gotowości powstania, byle tylko pomoc przybyła. Więc korzystając z wymarszu Steina, zmieniono pierwotny plan uderzenia na Dąbrowę, a umówiwszy się dokładnie, postanowiono wpaść do Nowego Sącz i wyrwać go z rąk szwedzkich, i dano znać miastu o zbliżającej się pomocy.

Poza głębokim i szerokim przekopem oraz podwójnym wałem, dzielącym właściwe miasto od przedmieścia węgierskiego, tam, gdzie dzisiaj ulice Długosza i Jagiellońska, prowadzące na Grodzkie i na dworzec kolei żelaznej, stały wówczas stodoły miejskie szeregiem jedna przy drugiej, podobnie jak po dziś dzień w Starym Sączu, a pod każdą piwnica. W tych to stodołach i piwnicach ukryło się kilkunastu najodważniejszych wojowników zapomocą mieszczan; a gdy, jak się to działo codziennie, dnia 13. grudnia w dzień św. Łucyi[3],

  1. Żołnierze szwedzcy, załogą w Sączu stojący, byli w przeważnej liczbie narodowości niemieckiej, zaciągnięci z krajów Rzeszy i Prus książęcych; wielu z nich nawet było wraz z żonami, których dzieci w Nowym Sączu urodzone, otrzymały chrzest św. w kollegiacie. (Metric. baptis. colleg. sandec.).
  2. O Wąsowiczach śpiewa Mieczysław Romanowski w swoim poemacie:

    A Wąsowicze lud zbierają w pułki,
    A ciągną ku nim ludzie jak jaskółki.
    Znacie ich — raźni, nie lękliwi znoju,
    A będą jako wilk w owczarni w boju.

    (Dziewczę z Sącza, rzecz mieszczańska z czasu wojny szwedzkiej 1655. wyd. II. Lwów 1866).

  3. Owa data jest wyraźnie podana w księdze wydatków miejskich: „Dla pachołków którzy nam byli na pomoc przybyli w dzień św. Łu-