Przejdź do zawartości

Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXI

Lecz ten sam bodziec nie będzie stale wywoływał identycznych skutków w ludzkim organizmie. Z czasem doszedłem do przekonania, że jeden coctail nie wywołuje żadnego wrażenia: nie daje podniecenia, nie pobudza do śmiechu. Do wywarcia jakiegoś skutku potrzebowałem dwóch do trzech coctail’ów. A skutku tego potrzeba mi było koniecznie. Pierwszy cocktail piłem o wpół do dwunastej, zanim zabierałem pocztę do hamaku, drugi w godzinę później, tuż przed jedzeniem. Przyzwyczaiłem się do wyłażenia z hamaku o dziesięć minut wcześniej, ażeby znaleźć czas i okazję do wypicia jeszcze dwóch coctail’ów przed obiadem. Stało się odtąd regułą: trzy coctail’e pomiędzy biurkiem a stołem. Otóż to są najgorsze objawy u pijaków; picie regularne i picie samotne.
Stale już odtąd objawiałem chęć do picia gdy ktokolwiek się nawinął. Gdy się nikt nie nawinął piłem sam. Teraz zrobiłem jeszcze jeden postęp. Gdy miałem gościa, pijaka słabszego kalibru, piłem dwa kieliszki na jego jeden; jeden z nim, drugi sam,