Przejdź do zawartości

Strona:Józef Teodorowicz - Stańczyk bez teki.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

być zawierane przez partyę i określa je jako »istotne, rzetelne« kompromisy; co zaś do celów kompromisów powiada na str. 357: »Kompromis idei polskiej z istniejącymi porządkami rzeczy jest wstrętny i zgubny, ilekroć posługiwał się nim interes prywatny i egoizm osobisty — winien był, wedle zasad szkoły odbywać się na zasadzie poświęcenia się dla buty narodowego i w mądrej myśli służenia mu skutecznie«.
Autor broszury zupełnie milczeniem pomija jądro oskarżenia i nie dotyka go wcale. A jak bardzo nie zdaje sobie sprawy z rodzaju zarzutów, to dowodzi tylko choćby ten ustęp jego broszury: »mówiąc o środkach, które ze stanowiska etyki należy potępić, nie możemy jednak zapomnieć o jednym, który jest może najgorszym, a jest nim świadome pobudzanie samolubnych instynktów szerokich mas przeciw porządkowi społecznemu i klasom wyższym; jest posługiwanie się kłamstwem i oszczerstwem; jest demagogia, posuwająca się aż do terroryzmu i aktów gwałtu. Tym środkiem wojują, głosząc zasadę legalności i czystości wyborów elementy radykalne przeciw konserwatywnym, a tym jedem, zatruwającym zdrowie publiczne na czas długi — konserwatyści chyba się nie plamili«.
A przecież, wedle zasad etyki nie tylko winnym jest złodziej, który w nocy przez okno wchodzi do domu, ale winien także jest ten, który mu drabinę przystawia, chociaż sam nie kradnie. Winien był zły agitator, który przebiegał nasze wsie i miasteczka, szerząc nienawiść społeczną i walkę z Kościołem. Ale winni byli i ci, którzy płacili jego pisma agitacyjne, którzy osobę agitatora otoczyli nietykalnością, którzy propagowali kandydatury jego i jemu podobnych.
Hr. Stanisław Tarnowski w swej mowie w sprawie Panamy powiada: »Mądrze powiedział Szujski, że za znaczenie i uczynki ludzi nieucz-