Strona:Józef Teodorowicz - Stańczyk bez teki.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tego, by działali na terenie oświatowym katolickim; by mieli ułatwienia wśród członków stronnictwa centrum i t. d. Kompromis ograniczał się tylko do chwilowej taktyki politycznej, ale nie pozwalał na wdzieranie się w dziedzinę wewnętrznego życia i nie wchodził w sam organizm moralny i duchowy katolickiej partyi. Niektórzy biskupi jednak, nawiasem dodam, potępili i taki nawet kompromis.
I dziś są kompromisy zawierane miedzy stronnictwami na czas wojny. Są one konieczne, podyktowane interesami i wyższymi względami. Charakter ich jest negatywny. Są to zawieszenia broni. Ale nigdzie nie są to zjednoczenia w dziedzinach wewnętrznych narodowego życia dla pozytywnego wspólnego działania. Nie masz nic podobnego między stronnictwem chrześcijańskiem wiedeńskiem a socyalistami, ani między centrum katolickiem niemieckiem a socyalną demokracyą niemiecką. I to całkiem naturalne, bo jak ognia nie można zbratać z wodą, tak zbratać nie można radykalizmu z zasadami zachowawczemi. Ktoby zaś tego próbował, ten poświęca jedno drugiemu — i jak się w praktyce dzieje, poświęca organizacye zachowawcze i narodowe, wydając je na pastwę nie przebierającym w środkach i terrorystycznym organizacyom radykalnym.
Autor zasłania się jeszcze w swych wywodach konkordatami Kościoła, zawieranymi z poszczególnymi państwami. Wszakże i to są kompromisy.
Już na pierwszy rzut oka ciekawe zestawienie: układy konserwatystów krakowskich ze Stapińskim, a konkordat n. p. Leona XIII. z Niemcami.
Ależ konkordat jest układem Kościoła z państwami nie w kwestyach zasadniczych wiary czy moralności, ale li tylko w tych kwestyach religijnego życia, które dotyczą także państwa i w któ-