Przejdź do zawartości

Strona:Iliada3.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

UWAGI
NAD
XIĘGĄ XXI.
JLIADY.




W. 27.

Zsilon rzezią, dwunstu młodych ludzi bierze,
Których krew Patroklowi ma przelać w ofierze.

Srogość Achillesa nie iemu tylko samemu, ale i wiekowi przyznana bydź powinna. Wiemy, że barbarzyńskie narody Ameryki zabiiaią brańców woiennych, ze wszystkiemi dzikości wymysłami. W Eneidzie nawet, bohatyr pełen ludzkości i dobroci, cztérech branców wybiera i na śmierć przeznacza.

W. 91.

Nie zabiiay mię! słuchay: niech cię to złagodzi,
Ze nie iedna mię matka i Hektora rodzi.

Widział Likaon w twarzy Achillesa niecierpliwość: użył więc tego wyrazu, aby próśb iego do końca chciał wysłuchać. Inna mnie, mówi, matka na świat wydała, nie ta z któréy się urodził Hektor. Obrót bardzo zręczny, iako i pochwała Patrokla z męztwa i ludzkości.

W. 98.

Póki mego Patrokla cała była głowa,
Oszczędzałem Troianow chętnie, i nie iedni,
Stratą saméy wolności, ocalili swe dni.

Nie zawsze więc Achilles był tak dzikim. Żałuiemy Likaona, godnego litości i dla młodego wieku i dla