Przejdź do zawartości

Strona:Iliada3.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przestań! Pelid niech mury Troiańskie wypróżni:        361
Za co dane im wsparcie; mnie i ciebie różni?„
Kipiała woda, gęstą wyziewaiąc parę.
A iako, gdy zabiią wieprza na ofiarę,
Rozpalone naczynie na żarze ognistym,
Skwarzy tłustość, i miota wybuchem pienistym;
Tak Xant, gdy go pożary swemi i Wulkan niszczy,
Uwięziony w korycie, warzy się i świszczy.
Nareście mocą iego całkiem przytłoczony,
Pokornym głosem wzywa litości Junony.
„Zaco mię gniew naybardziéy twego ściga syna?
Czyż moia większa, niżli bogów drugich, wina,
Od których pomoc w boiu zyskuią Troianie?
Ja wstrzymam się, gdy każesz: niechże on przestanie.
Przysięgam, Troian więcéy nie bronić od zgonu,
Choćby Grecy dostali murów Jlionu:
Przysięgam, choćby Troia w żywych ogniach stała,
Nigdy odemnie wsparcia nie będzie iuż miała.„
Gdy Juno te pokorne usłyszała żale,
Tak mówi do Wulkana: „Wstrzymay się w zapale:
Dość twą moc okazałeś, przestań go iuż dręczyć:
Czyż bóg boga, dla ludzi, ma tak srodze męczyć?„
Uśmierza Wulkan ognie, i gasi w téy porze,
Rzeka wraca w koryto, pędzi nurty w morze.
Już się i Xant nie miota, i Wulkan spokoyny:
Bo Juno, chociaż gniewna, zabroniła woyny.