Przejdź do zawartości

Strona:Iliada.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W domum go schował, idąc do Marsa potrzeby:        231
Dziecięciem byłem, Tydey gdy poszedł pod Teby,
Sławna wyprawa śmiercią bohatyrów wielu.
Więc w Argach, ty masz gościa we mnie, przyiacielu,
Ja, gdy w Licyi kiedy stanę, mam go w tobie.
Nie przystoi nam bronią walczyć przeciw sobie.
Dość ofiar w sprzymierzeńców i Troian szeregu,
Których mi bóg nasunie, lub doścignę w biegu:
I ty na innych Greków twoim biy dzirytem,
Ich zwalaiąc, rycerskim okryy się zaszczytem.
Teraz zamieńmy zbroię, i temi zakłady,
Utwierdźmy zawiązaną przyiaźń między dziady.„
Tak się więc rozmówiwszy, z wozu wyskoczyli,
Podali sobie ręce, i przyiaźń stwierdzili,
I od przodków przesłane słodkie imie gości:
A Jowisz natchnął w Glauka tyle wspaniałości,[1]
Że zbroię złotą, ceny stu wołów, dał z chęcią,
Za zbroię z miedzi, kupną wołami dziewięcią.
Gdy pod bukiem i bramą Sceyską Hektor stanie,
Biegną naprzeciw córy Troiańskie i panie,
Wszystkie wypytuiąc się troskliwemi głosy,
O synów, braci, mężów i przyiaciół losy.
On porządną modlitwą błagać każe bogi,
Gdyż nad wielą zawieszon śmierci wyrok srogi.
A gdy do królewskiego przyszedł Hektor dachu,
Wysokiemi przysionki wspaniałego gmachu,

  1. W wyłożeniu tego mieysca, poszedłem za większą liczbą tłumaczów: lubo i tak przełożyć można, że Jowisz pomieszał rozsądek Glauka: lecz piérwsze znaczenie lepiéy się zgadza ze ślachetnym bohatyra tego charakterem.