Przejdź do zawartości

Strona:Iliada.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W świetnym kirysie Antyf oszczep swój wymierza,        491
Ale chybia Aiaxa, a za to uderza
Ulissa towarzysza Leuka i zabiia,
Gdy wedle Symoiza ciała się uwiia.
W bok srogi raz odebrał, puścił trupa z ręki,
Upadł, a zbroi głośne uderzyły dźwięki.
Na śmierć spółziomka strasznie Uliss się rozjada:
Więc zemstą zapalony, na przodek wypada,
Krwawym połyska wzrokiem, groźnym ciosem godzi,
{{errata|Tym|Tém]] zatrwożone Troian woysko w tył uchodzi.
Jednak zamach niepróżny z jego ręki idzie,
Demokon, syn Pryama, który pasł w Abidzie
Oyca klacze i stamtąd na woynę pośpieszył,
Wziął ranę, cios na wylot skronie iego przeszył:
Zaraz się w oczach smutnéy nocy ciemność zgęsła,
Upadł, a zbroia na nim przeraźliwie chrzęsła.
Naypiérwsze się cofaią Troian woiowniki,
Nawet sam wielki Hektor: a Grecy z okrzyki
Ciągną trupy i śmiałym następuią krokiem:
Co Apollo z Pergamu boskiém widząc okiem,
Rozgniewany, Troianom tak dodaie męztwa:
„Trwaycie! nie ustępuycie Achiwom zwycięztwa:
Nie z żelaza ich ciała, ani z twardéy skały,
Aby krwawemi groty tknięte bydź nie miały!
Prześlicznéy syn Tedydy, Pelid się nie biie,
Lecz warząc w sercu gniewy, na nawie się kryie.„