Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/430

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tematem rozpraw przyszłego ogólnego zebrania, a wreszcie sformułował ten punkt programu w zdaniu: Czego może się od religji domagać człowiek współczesny?
Siedzący na uboczu był to Sejling, nowy dyrektor uniwersytetu ludowego w Sandinge, który objął kierownictwo po zmarłym niedawno założycielu tej instytucji. Była to osobistość wybitna i ciesząca się wielkiem w stronnictwie uznaniem, czemu dano wyraz, powierzając mu pieczę nad największą i najulubieńszą uczelnią ludową kraju. Podziwiano jego wielkie zdolności jako prelegenta, ceniono piękne, przeduchowione wysłowienie, nadewszystko zaś wielką powagę moralną, którą tchnęła jego cała osobowość. Obok tego był jednak dziwnie nieobliczalny, niemal kapryśny. Wszyscy żyli w ciągłym strachu, nie wiedząc, co zrobić może lada moment, a także dlatego, że nigdy, pod żadnym warunkiem nie chciał wyrazić jasno swego zapatrywania na daną kwestję. Była to słabostka tego zresztą bardzo męskiego charakteru, a przypisywano ją ogólnie okoliczności, że miał to być człowiek uczucia wielkiego, zatopiony w sobie, wieczyście nieukojny duch, miotany niby samotny okręt falami myśli, po wzburzonem morzu czasów naszych.
Gdy Wilhelm Pram skończył, Sejling wstał, jakby powziął stanowczą decyzję, zapiął szczelnie surdut na szerokiej piersi, założył ręce na plecy i ze spokojnym wyrazem twarzy przystąpił do koła otaczającego mówcę.
— Chciałbym uczynić uwagę!-rzekł donośnie, przecinając bez ceremonji dyskusję, wywołaną mową Prama.