Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

właśnie teraz zaciężyła na wszystkich nas bezsiła taka. Walczymy o prawdę i sprawiedliwość na ziemi, a mimo to krzewi się wokoło nas w najlepsze niesprawiedliwość, kłamstwo i przemoc. Wciąż jesteśmy kuszeni, by dać za wygranę i wrócić pod jarzmo egipskie i zasiąść do pełnych garnków jadła, zastawionych przez tyranów. Wraz z pokusą jawi się szatan i uśmiechniony chytrze, powiada: klęknijcie przede mną, a dam wam władanie całą ziemią... O nie, nie słuchajmy go, nie przestańmy walczyć. Opoką naszą Bóg, jesteśmy także ludem wybranym, narzędziem jego, on nam daje i da zawsze mannę, jak żydom na pustyni, syci nas, jak rzeszę czterotysiączną, za co chwalić go i dziękować mu winniśmy. Drodzy bracia i siostry, wystrzegajmyż się węża w sercach naszych skrytego i nie sądźmy, że znikł, gdy jeno zmienił skórę. Czyha schowany za najsilniejszą nieraz nadzieją naszą, jako miłość własna tkwi w najżarliwszej często nawet modlitwie i przywodzi nas do upadku w chwili, gdy nam się wydaje, że stoimy najmocniej. Trzeba mu rozdeptać głowę stalową stopą wiary. Złóżmyż tedy ręce i sercami i usty, módlmy się: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje, przyjdź królestwo twoje...
Mówiąc to, czuł Emanuel, że napełniony jest duchem bożym. Wróciwszy do domu, pocałował Hansinę w czoło, potem zaś wziął na ręce małą Dagny, zaczął ją pieścić i chodzić po pokoju. Oddawna nie był tak wesoły i swobodny.
Po południu zaproponował, by pojechali do dziadków, gdzie nie był od tygodnia, mimo że tęsknił za staruszkami. Wyciągnięto z wozowni stary pojazd na resorach, a Hansina i dzieci przy-