Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czne czasów naszych przypomina mi mocno mańkuta.
Dumny z tej odpowiedzi, rzucił Emanuelowi władcze spojrzenie.
Biskup odkrząknął i powiedział:
— Hm... oczywiście, przyznaję, że zdarza się niejedna, pożałowania godna rzecz w naszem życiu państwowem, ale trudno tego uniknąć w burzliwych naszych czasach. Trzeba jeno odwracać pioruny, zapomocą roztropności i ścisłej sprawiedliwości, i to jest właśnie istotą zadań polityka na stanowisku kierowniczem. Nie wolno atoli zapominać, że mamy obowiązek nagrodzić ludowi, a zwłaszcza chłopom, odwieczne, wyrządzone im krzywdy, toteż jeśli dziś dopuszcza się ich do współudziału w rozwoju państwa i przyznaje im decydujący głos, to jest to zwykły akt sprawiedliwości, który winien był nastąpić dawno już, nietylko ze względu na sam lud, ale dla dobra całego kraju. Nie ulega kwestji, że w czasach ostatnich wielki panował zastój w naszem życiu publicznem, a to z braku świeżych sił i niedostatkowi temu zaradzić trzeba coprędzej. Musimy niezbędnie wyhodować, że się tak wyrażę, nowy inwentarz żywy dla celów wyżywienia, zorać i uprawić nową ziemię, na której wyrośnie nowy siew przyszłości. Jak wiadomo, każdy rozsądny ogrodnik przekopuje co pewien czas cały ogród, nic sobie nie robiąc z tego, że nowa, niekultywowana gleba wyda sporo chwastów. Rośliny pożyteczne, czerpiąc świeże zapasy sił, zwolna zagłuszą i wytępią do cna zielsko. Dlatego też, nie obawiam się wcale takiego przeorania naszej gleby duchowej, jakie podjęły czasy nasze. Nie wątpię ni na chwilę, że dobra mieszanina warstw starych i nowych wyda wspaniałe