Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

konsumy i kooperatywy, jak zatruwają wieś po wsi, zaś stare, na wykształceniu fachowem i znajomości rzeczy oparte przedsiębiorstwa niszczeją coraz to bardziej i do bezwzględnej zmierzają ruiny. Czyż nie tak działo się bowiem już teraz w życiu publicznem? Czyż nie wciskali się wszędzie chłopi, zdobywając sobie władzę? W Kyndby naprzykład, usunięto dopieroco dwu właścicieli ziemskich, a nawet jednego łowczego z zarządu gminnego, wybierając w ich miejsce trzech ludzi, ledwo się umiejących podpisać! A w parlamencie? Boże wielki... chłopi, chłopi, nic — tylko chłopi!
Ile razy teraz rozmawiano w ogródku Villinga o tem, co robią Skibberupaki, zwłaszcza gdy było obecnych kilku bodaj czynszowników, osiadłych na gminnym gruncie, którzy, jak powiadano, zaczynali czuć pociąg do sali zebrań Hansena, Villing występował zawsze w roli deklamującego agitatora.
Nie jestem, zaprawdę, — mawiał, zarumieniony dumą i zapałem, — żadnym wrogiem wolności! Oświadczam tylko, że należy uszanować wiedzę fachową. Prawda, panowie? Wiedza fachowa musi być zawsze stawiana na pierwszem miejscu. To przyznać musi każdy rozsądny człowiek. Kto chce kupić okulary, nie idzie do krawca, a gdy mnie boli ząb, szukam lekarza, nie zaś adwokata, czy kominiarza! Czy słusznem jest, pytam, rozumowanie moje? — Tak wołał, chwytając oburącz jednocześnie bokobrody i owijając je szybko wkoło palców, przyczem spojrzenie jego kładło się ciężko na słuchaczach. Po chwili ciągnął dalej: — Dziś każdy robotnik mniema, że umie prowadzić przedsiębiorstwo handlowe, a pierwszy lepszy rzemieślnik uważa się za powołanego na duszpasterza