Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/419

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 415 —

rozpoczęciu interesu chwiałem się literalnie..... Wszystko mogłem stracić.
Wtedy zjawił się Jennings.
Był on reprezentantem jednej z firm, z którą miałem do czynienia. Raz kiedyś byliśmy razem na kolacyi i opowiadałem mu o wynalazku, nad którym już od pewnego czasu pracowałem. Miał to być przyrząd, ułatwiający transmisyę siły elektrycznej. Jennings słuchał uważnie, wreszcie rzekł mi:
— Kiedy to pan już skończysz, powiedz mi....
Zapomniałem o tej rozmowie, aż oto w 2 tygodnie potem, gdym był w najgorszych tarapatach, przychodzi Jennings i pyta o mój przyrząd. Był gotów, ale pośród kłopotów nie pamiętałem o nim. Na żądanie, pokazałem jego działanie Jenningsowi; nie objaśniałem zresztą konstrukcyi. Jennings namyślał się przez minutę, wreszcie rzekł:
— Masz pan patent?
— Jeszcze nie....
— All right. Chcesz pan za prawo do jednej trzeciej wszelkiego zysku, jaki się da otrzymać z tego wynalazku, $25,000?
Zrozumiałem, że musi być w tem wielki interes; ale nie miałem ani chęci ani odwagi targować się. Zresztą te pieniądze spadały mi w tej chwili, jak manna z nieba. Przystałem.
Wieczorem zawarliśmy kontrakt — i otrzymałem pieniądze.